gototopgototop

английский

итальянский

немецкий

нидерландский

датский

шведский

норвежский

исландский

финский

эстонский

латышский

литовский

греческий

албанский

китайский

японский

корейский

вьетнамский

лаосский

кхмерский

бирманский

тайский

малайский

яванский

хинди

бенгальский

сингальский

тагальский

непальский

малагасийский

Сказка на польском языке «TROJE GŁUPTASÓW»

Следующая сказка на польском языке называется «TROJE GŁUPTASÓW». Другие сказки, а также литературу самых различных жанров можно читать онлайн в разделе «Книги на польском».

Для тех, кто хочет учить польский язык с преподавателем, есть необходимая информация на странице «Польский по скайпу».

 

TROJE GŁUPTASÓW

 

Był sobie raz gospodarz, który miał żonę i córkę, a z tą córką chciał się ożenić pewien młody człowiek z pańskiej rodziny. Przychodził on co wieczór do nich i zostawał zwykle na wieczerzy. Dziewczynę posyłano wtedy do piwnicy po piwo, które tam stało w beczce.

Pewnego wieczoru, kiedy podstawiła dzbanek i wyjęła czop, wzrok jej powędrował od niechcenia w górę i dziewczyna zauważyła młotek zatknięty za jedną z belek pod sklepieniem piwnicy. Z pewnością tkwił on tam już dawno, ale ona dopiero teraz go dostrzegła.

Pomyślała nagle: „Ojej, przecież to jest bardzo niebezpieczne! Jeżeli wyjdę za mąż i urodzi mi się synek, to jak dorośnie i zejdzie do piwnicy po piwo, wtedy młotek może spaść mu na głowę i zabić go. To by było straszne!"

Odstawiła świecę i dzbanek, usiadła na ławie i zaczęła płakać.

Na górze po jakimś czasie zaczęto się niepokoić, czemu dziewczyna tak długo nie wraca z piwem. Więc matka zeszła do piwnicy, żeby zobaczyć, co się stało. Zastała córkę siedzącą na stołku i zapłakaną, podczas kiedy piwo lało się z beczki na ziemię ciurkiem.

— Czego płaczesz, co się stało? — zapytała matka.

— Oj, mamo, popatrz na ten okropny młotek! Jeżeli wyjdę za mąż i urodzi mi się synek, to jak dorośnie i zejdzie do piwnicy po piwo, wtedy młotek może spaść mu na głowę i zabić go. To by było straszne!

— Ach, kochanie, to byłoby naprawdę straszne! — zawołała matka.

Przysiadła się do córki i wybuchnęła płaczem.

Po jakimś czasie ojciec zaczął się dziwić, czemu obie kobiety przepadły i nie wracają, więc zszedł do piwnicy. Zastał je obie we łzach, a piwo lało się na ziemię ciurkiem.

— Co tu się dzieje! — zapytał.

— Och, popatrz tylko na ten okropny młotek — powiedziała matka. — Pomyśl, że jeżeli nasza córka wyjdzie za mąż i urodzi jej się synek, to jak dorośnie i zejdzie do piwnicy po piwo, wtedy młotek może spaść mu na głowę i zabić go. To by było straszne!

— To by było naprawdę straszne, moja kochana — zgodził się ojciec, po czym przysiadł się do kobiet i także zaczął płakać.

Tymczasem młodzieńcowi sprzykrzyło się czekanie w kuchni, więc i on sam zszedł wreszcie do piwnicy, żeby zobaczyć, co się stało, że nikt z gospodarzy nie wraca. Zastał wszystkich troje płaczących, a piwo lało się ciurkiem na ziemię.

— Co wy tu robicie i czemu nie zatkacie beczki?

— O, niechże pan spojrzy na ten okropny młotek — zawołał ojciec wskazując belkę. — Jeżeli się z sobą pobierzecie i urodzi się wam synek, to jak dorośnie i zejdzie do piwnicy po piwo, wtedy młotek może spaść mu na głowę i zabić go. To by było straszne!

Wszyscy troje zaczęli jeszcze rzewniej szlochać.

Młodzieniec wybuchnął śmiechem, sięgnął za belkę, wyjął młotek i oświadczył:

— Jeździłem po świecie wzdłuż i wszerz, alem jeszcze nie spotkał takich niemądrych ludzi jak wy troje. Nie gniewajcie się, moi drodzy, ale rozejrzę się po świecie jeszcze raz i dopiero jeżeli spotkam troje jeszcze większych głuptasów, wtedy wrócę i ożenię się z waszą córką. Do widzenia.

Młodzieniec skoczył na konia i odjechał, a oni płakali dalej z nogami w piwnej kałuży. Teraz płakali z żalu, że dziewczyna straciła ukochanego.

On tymczasem jechał i jechał, aż zobaczył przy drodze chatę, której strzecha zieleniła się od zielska. O dach oparta była drabina, a na tę drabinę kobieta na próżno usiłowała wpędzić krowę.

— Co wy robicie, przecież krowa nie potrafi chodzić po drabinie! — zawołał podróżny.

— Panie, popatrzcie na tę soczystą trawę, co wyrosła na dachu — odpowiedziała kobiecina. — Chcę napaść nią moją krowę. Nic złego jej się nie stanie, bo zawiązałam jej sznur u szyi i okręciłam go dookoła komina, a drugi koniec sznura przywiązałam sobie do ręki. Więc jeżeli nawet odejdę za chatę i nie będę krowy widziała, zaraz poczuję, jak ona spadnie z drabiny.

— Kobieto niemądra, wlazłabyś lepiej sama na dach, zżęłabyś trawę i zrzuciła ją krowie.

Ale ona pokiwała głową i mruknęła:

— E, co wy się na tym znacie, mój kawalerze. No, właźże na drabinę, Krasulo! — zawołała i trzepnęła krowę pręcikiem po grzbiecie.

Podróżny machnął ręką i odjechał — nie było sposobu na taką głupotę. „Mam już pierwszą z trójki głuptasów", pomyślał.

Niebawem dojechał do gospody, a ponieważ się zmierzchało, postanowił w niej zanocować. Postawił konia w stajni i zajął miejsce w izbie, w której na drugim łóżku miał spać inny podróżny.

Był to człowiek miły, więc pogadali z sobą przyjaźnie, a po wieczerzy pokładli się i spali spokojnie do rana.

Nazajutrz obudziło młodzieńca czyjeś sapanie i tupot. Otworzył oczy, patrzy — to jego towarzysz powiesił spodnie na gałce od szuflady w komodzie, a sam raz po raz z rozbiegu próbuje w nie wskoczyć, ale mu się to nie udaje.

Młodzieniec przyglądał się tym próbom ubawiony, aż wreszcie tamten obtarł chustką pot z czoła i zaczął się uskarżać:

— Oj, panie, spodnie to najbardziej niewygodna część ubrania, jaką człowiek wymyślił od początku świata! Co dzień rano tracę prawie godzinę, zanim uda mi się w nie wskoczyć. Ciekaw jestem, jak też pan sobie radzi z tym diabelskim przyodziewkiem.

Młodzieniec zaczął się śmiać do rozpuku, a potem wytłumaczył sąsiadowi, jak się wkłada spodnie. Sąsiad nie posiadał się z radości i oświadczył, że będzie mu wdzięczny do końca życia.

Rozstali się po przyjacielsku, a młodzieniec pomyślał: „mam już drugiego głuptasa, teraz brakuje tylko trzeciego".

Pojechał dalej i trafił do wioski, w której pośrodku była sadzawka, a nad tą sadzawką zgromadził się tłum ludzi uzbrojonych w żerdzie, miotły i widły. Wszyscy grzebali nimi w sadzawce i widać było, że czegoś szukają.

— Co się tu stało? — zapytał podróżny.

— To prawda, stało się, stało — odpowiedział jeden z wieśniaków. — Księżyc nam wpadł do sadzawki. Wszyscy go widzimy, a nikt nie potrafi go wyłowić.

Roześmiał się młodzieniec i namawiał ich, żeby podnieśli głowy i spojrzeli na niebo, to zobaczą tam prawdziwy księżyc, bo w sadzawce widzą tylko jego odbicie.

Ale chłopi nie chcieli go nawet wysłuchać do końca, tylko szydzili z jego słów, wreszcie obrzucili go wymysłami, więc odjechał co prędzej.

W taki to sposób młody człowiek przekonał się, że na świecie jest wielu głupszych ludzi niż tamta dziewczyna i jej rodzice, którzy płakali z nią razem w piwnicy nad tym, co się stanie za kilkanaście lat, zamiast zdjąć młotek zza belki. Wrócił do nich i ożenił się z córką gospodarzy, a czy byli potem z sobą szczęśliwi, tego nie wiem, to już nie moja sprawa.

 

Другие сказки разных народов мира, переведённые на польский язык, а также польские сказки можно читать онлайн в разделе «Книги на польском».

 

французский

испанский

португальский

польский

чешский

словацкий

венгерский

румынский

болгарский

словенский

сербский

хорватский

македонский

иврит

турецкий

арабский

фарси

урду

пушту

молдавский

украинский

белорусский

русский

грузинский

армянский

азербайджанский

узбекский

казахский

киргизский

монгольский

Изучение иностранных языков - новое

Уроки иностранных языков онлайн

Как Вы узнали о наших курсах иностранных языков?