Польская легенда «О чём шумят Рогалинские дубы» (O czym szumią Rogalińskie dęby) |
Третья польская легенда - «О чём шумят Рогалинские дубы» (O czym szumią Rogalińskie dęby) – расскажет новую историю, в которой вы узнаете уже известных вам персонажей из первых двух легенд - Lech, Czech i Ruś (первые две легенды, как и многие другие книги, можно читать онлайн в разделе «Книги на польском»). Полный список польских легенд, а также сказок и легенд разных народов мира, можно найти в разделе «Сказки и легенды на польском языке». Кроме книг на польском, у нас есть ещё один интересный раздел – «Фильмы на польском», где можно смотреть онлайн или скачать понравившиеся вам фильмы. Для тех, кто хочет учить польский язык с преподавателем, есть информация на странице «Польский по скайпу».
А теперь переходим к чтению этой польской легенды.
Legenda O CZYM SZUMIĄ ROGALIŃSKIE DĘBY
Kiedy Lech, Czech i Ruś nacieszyli się już do woli spotkaniem i opowiedzieli sobie wszystkie przygody, które przydarzyły im się od czasu rozstania, postanowili udać się wspólnie na dalsze łowy. Podążyli wzdłuż Warty na południe, gdzie wedle-wieści miejscowych kmieci rozciągała się puszcza rozległa i zwierza wszelakiego huk był nieprzebrany. Minąwszy rzeczkę Kopię, która od wschodu wpadała do Warty, wjechali w ogromną dąbrowę, tak gęstą, że trzeba było nieraz toporem torować drogę dla jezdnych i wozów. Pod rozłożystymi konarami dębów odwiecznych, buków i grabów półmrok panował i cisza jakby w świętym chramie. Naraz załomotały łamane gałęzie, zadudniła głucho ziemia mchami zielonymi ustrojona i z puszczańskiego ostępu wypadło wielkie stado łosi. Na czele pomykał byk ogromny, złożywszy na barku potężne rogi, szerokie jak łopaty. Zajazgotały psy, jęknęły cięciwy łuków, zafurkotały strzały i cała puszcza rozbrzmiała naraz wrzawą myśliwską. Hej, łowy, łowy wspaniałe! Puszczańskie gody dzielnych wojów słowiańskich! Trzej bracia kneziowie wysforowali się naprzód. — Ale rogal! Niechybnie piętnastolatek! — zakrzyknął z uznaniem Lech. Takiegom jeszcze w życiu swym nie widział — dorzucił Ruś, pomykając cwałem za zwierzyną. Co chwila jakiś rogacz lub klępa ugodzone śmiertelnie strzałą wspinały się dęba i waliły z żałosnym jękiem na leśne poszycie. Reszta stada z rogaczem-przywódcą pomykała dalej. Naraz puszcza urwała się, mrok ustąpił słońcu. Wpadli na rozległą, kolistą polanę, na środku której rosła niewielka kępa drzew. Tu kneziowie, jako że na śmigle j szych jechali rumakach dopadli wreszcie rogacza. Zwierz widząc, iż nie ujdzie pogoni wsparł się zadem o pień starodębu i pochylił łeb uzbrojony w potężną koronę rogów, gotując się do walki śmiertelnej. Trzej knieziowie zdarli gwałtownie cugle rumaków i trzy oszczepy wzniosły się ku górze, mierząc wprost w pochylony kark łosia. Nagle Lech krzyknął ku braciom: — Stać! Nie zabijać! Gaj to święty! Opadły wzniesione prawice i trzej jeźdźcy cofnęli się z lękiem. Za potężnym rogaczem wyglądało spośród dębiny kamienne oblicze posągu. Lech zeskoczył z konia, zdjął kołpak zdobny w białe orle pióra: — Bądź pozdrowiony, Światowidzie, boże ojców naszych! — zawołał bijąc Czech i Ruś poszli za jego przykładem: — Chwała ci. Światowidzie! Nadciągnęli z puszczy wojowie obu drużyn, a każdy spojrzawszy przed siebie, czynił to samo, co wodzowie. — Chwała ci, Światowidzie, boże ojców naszych! — rozlega się raz po raz. A potężny rogacz widząc, że nic mu tu nie zagraża, podniósł wspaniały swój łeb, popatrzył uważnie na stojących przed nim napastników i długim, wolnym kłusem pomknął ku przeciwległym krańcom polany. Zielona puszcza zamknęła się za nim bezszelestnie. Zebrani stali przez chwilę w milczeniu, jakby oczarowani. Pierwszy ocknął się z zadumy kneź Lech i postąpił kilka kroków naprzód. Uroczysko otoczone było wokół kręgiem wielkich polnych głazów. Wewnątrz tego kręgu stał potężny, stary dąb i tróje młodych dębczaków, a wśród nich czworogranny, rzeźbiony słoń kamienny. Cztery granitowe twarze Światowida, nakryte kamiennym kołpakiem, spoglądały uważnie na wschód, zachód, północ i południe. Wtem ze skraju puszczy, kędy znikł rogacz potężny, wyszła jakaś postać i szybko zbliżyła się do kneziowego orszaku. Był to wysoki, chudy starzec, przybrany w białą lnianą szatę przepasaną czerwoną krajką. Siwy włos okrył mu głowę i spadał aż na ramiona, a podobnie siwa broda osłaniała piersi. W prawej ręce trzymał wysoką, zakrzywioną laskę, a w lewej pęk świeżo zebranych ziół. — Ktoś ty, starcze? — spytał go Lech. — Jestem Zorian, wieszcz Światowida. Dzięki ci, kneziu, żeś uszanował święte uroczysko i nie splamił go krwią. — Niewiele do tego brakowało, gdyż ja i dwaj bracia moi, Czech i Ruś, w ostatniej dopiero chwili spostrzegliśmy posąg Światowida. Ale gdzież jest chram twój? Zorian podszedł do starego dębu, wspiął się na płaski głaz leżący u jego podnóża otworzył wąskie drzwi wycięte w pniu. — Oto cały chram Światowida i mieszkanie moje. Lech, Czech i Ruś zajrzeli ciekawie do środka. W głębi wypróchniałego dębu znajdowała się niewielka kolista izba o średnicy około ośmiu łokci, a w niej mały sto sosnowy i szeroka ława okryta skórą niedźwiedzia. U góry, przez otwór w dziupli sączyła się smuga jesiennego słońca. — Drzewiej, za życia rodzica mego — prawił starzec — wkoło Światowida rósł cztery ogromne dęby, a w nich były cztery takie oto świetlice dla kapłanów. Ale pewnego lecia rozgniewany na ludzi bóg Pochwist zesłał na ziemię burzę wielką i wicher straszliwy w kształcie ogromnej trąby. Padły wówczas na ziemię trzy najstarsze, wypróchniale już dęby, a na ich miejsce rodzic mój zasadził trzy nowe latorośle. Pamiętam dobrze te czasy, bom pomagał mu jako mały otrok przy sadzeniu tych młodych dębów. A potem przyszła wielka zaraza i zostałem sam jeden na świecie. Odtąd żyję samotnie w tym dębie i jak rodzic mój służę Światowidowi. — Więc sam tu mieszkasz, Zorianie, w tej puszczy ogromnej? — Sam jeden, kneziu, jeno o pół mili stąd, nad rozlewiskami Warty, znajduje się siedliszcze bobrowników twoich, którzy mi czasem ryby przynoszą. — Powiedz mi jeszcze, Zorianie, czy często widujesz tego ogromnego rogala który dziś schronił się tutaj pod opiekę Światowida? Starzec uśmiechnął się pogodnie. — Trzy lecia temu, w czasie lutej zimy, uratowałem go płonącą żagwią od zgrai wilków, które go tu wedle dębu osaczyły. Od tej pory zagląda często na uroczysko, a bobrownicy, którzy go widują nad brzegiem Warty u wodopoju, zwą go nie inaczej, jeno rogalem Światowida. Zadumał się Lech przez chwilę nad słowami starca, a pogładziwszy sumiastego wąsa, zwrócił się do jednego z młodszych wojów, którzy stali w pobok niego: — Ściborze, druhu mój luby! Prosiłeś mnie kilkakroć o dziedzinę dla rodu swego. Nadaję więc tobie i potomkom twoim całą tę rozległą puszczę aż po brzegi Warty. Wybierz sobie z drużyny mojej dziesięciu wojów, a z włości moich otrzymasz dwudziestu niewolnych i wszystko, co potrzebne do zagospodarowania się. A na pamiątkę łowów dzisiejszych i spotkanego tu rogala, którego strzec odtąd będziesz jak źrenicy oka, nazwiesz grodek swój Rogalinem. — Niech żyje kneź Lech i jego wierny druh Ścibor!—wykrzyknęli chórem wojowie. A Ścibor klęknął przed kneziem i wyciągnąwszy miecz przed siebie ozwał się z powagą: — Dziękuję ci, kneziu, za hojną darowiznę. Będę ci służył wiernie z całym rodem swoim i strzegł tej ziemi przed wrogiem, póki tchu stanie w mych piersiach, a miecza w tej oto dłoni. Lech podał dłoń Sciborowi i uściskawszy go serdecznie, zwrócił się następnie do starca: — A tobie, Zorianie, oddaję całą tę polanę, na której wpodle dębu każę jeszcze tej jesieni zbudować gontynę, byś mógł w niej godnie służyć Światowidowi i nowym mieszkańcom tej puszczy. Starzec pochylił się głęboko przed mówiącym: — Oby Bóg odpłacił ci, kneziu, za hojność twego serca. Tu zamilkł, a wstąpiwszy do wnętrza dębu, wrócił po chwili z omszałym gąsiorem w dłoni. — Oto jest, kneziowie, miód sycony z barci, która mieści się na tym dębie ponad świetlicą moją. Nie pogardzicie nim, bo składam go co dnia na obiatę Światowidowi. To rzekłszy napełnił gliniany kubek złocistym napojeni, a uroniwszy zeń krztynę przed posągiem bożyszcza i u stóp trzech młodych dębów, wzniósł dłoń ku górze: — Za zdrowie knezia Lecha, dziedzica tej ziemi, i braci jego, Czecha i Rusa! Niech wielki Światowid strzeże was od nieszczęść, a ludowi całemu ześle wieczny pokój i zgodę. Żyjcie długo i szczęśliwie jako te oto trzy młode dęby, które odtąd zwać będę co dnia imieniem waszym. — Hura! — krzyknęli wojowie wyrzucając z uciechy kołpaki swe w górę. Hura! Wychyliwszy kubek do dna, Zorian napełnił go ponownie miodem i wręczył — Za szczęście i pokój tej ziemi i jej ludu! — Hura! Hura! Hura!... — krzyknęli po trzykroć wojowie. I tak gliniana czara z Zorianowym miodem obiegła wśród radosnej wrzawy trzech braci kneziów i wszystkich wojów. Słońce chyliło się już ku zachodowi, gdy obie drużyny, załadowawszy na woź? upolowaną zwierzynę, zawróciły ku Gniezdnu. Stary Zorian żegnał ich podniesień: ku górze laską, póki nie skryli się w dąbrowie. Nim pierwsze śniegi okryły ziemię, na polanie leśnej obok świętych dębów Światowida s&ła już strzelista gontyna, a z głębi dąbrowy dochodził huk krzemiennych młotów i siekier. To drużyna i poddani Ścibora kończyli pospiesznie obronny grodek. Od owych czasów minęło sto lat z okładem i prochy kneziowskie Lecha, Czecha Rusa spoczywały już od dawna w urnach na mogilnych żalnikach. Nie stało też wieszczka Światowidowego, Zoriana, a stary dąb z pasieką, w którym miał on niegdyś swoją świetlicę, runął pod naporem wichrów jesiennych. Nad kamiennym Światowidem wznosiły się już tylko trzy dęby a w gontynie zbudowanej przez Lecha nie było już żadnego kapłana, bo wśród mieszkańców Rogalina krążyły głuche wieści, iż kneź Mieszko porzucił dawnych bogów i przyjął nową wiarę. Pewnego ranka, dnia 7 marca, do rogalińskiego dziedzica, który jako i jego pradziad zwał się Ścibor, przybyli specjalni wysłannicy z Gniezdna. Rycerz Ścibor zwołał natychmiast wszystkich mieszkańców Rogalina i obwieścił im, iż z rozkazu knezia Mieszka mają dziś zniszczyć posąg Światowida. Milczący tłum udał się na śródleśną polanę. Przybyły z Gniezdna kapłan chrześcijański poświęcił dawną gontynę pogańską i rozkazał przybić na jej szczycie dębowy krzyż, znak nowej wiary Potem obalono kamienny posąg Światowida, a dwudziestu chłopów, wziąwszy go na żerdzie, niosło w kierunku pobliskiego bagna. Podążający za nimi tłum zawodził żałobną pieśń: Śmierć się wije po płotu, szukając chłopotu... Za chwilę rozległ się żałośliwy okrzyk: — O, o, o! — i kamienny słup przepadł w trzęsawisku. Nowy kapłan rozkazał też ściąć dęby Światowida, ale rycerz Ścibor i lud cały oparli się temu wyjaśniając posłańcom, iż drzewa te noszą imiona Lecha, Czecha i Rusa, założycieli państw słowiańskich. Imiona te ocaliły żywot trzech dębów. Mogły więc one nadal szumieć ponad chrześcijańskim kościołem jako dawniej nad pogańską gontyną. Mijały wieki, przez Ziemię Wielkopolską los i historia przetaczały dolę i niedolę lata pokoju i wojny. I szumiały dęby rogalińskie chwałę Bolesława Chrobrego, gdy przyjmował w Poznaniu i Gnieźnie cesarza Ottona III, zagrzewały do boju hufce Bolesława Krzywoustego spieszącego na Pomorców, szumiały hymn bojowy rycerstwu wielkopolskiemu za czasów Łokietka, gdy zagony krzyżackie docierały aż pod Zamyśl, i płakały szumem liści wraz z całym narodem, gdy zmarł ostatni Piastów, „król chłopków". Były potem dęby rogalińskie świadkami wiktorii grunwaldzkiej i wiekopomnej czynu Unii Lubelskiej. I żaliły się nad niedolą ludu wielkopolskiego, gdy Szwedszi, niby potop, zalali kraj cały, i rozbrzmiewały pochwałą żołnierzy Czarneckiego, którzy w tych właśnie okolicach odpoczywali po wyprawie duńskiej. Jeszcze raz rozbrzmiewały dęby triumfem oręża polskiego i szumem skrzydeł husarii spod Wiednia, a potem już coraz częściej musiały być świadkami klęsk i żałoby, by wreszcie na długo stać się jedynie pomnikiem chwały na grobie wolności. Rogalin w ciągu tych wieków wielokrotnie zmieniał swych dziedziców, aż w końcu u schyłku rzeczypospolitej szlacheckiej stał się własnością możnego rodu Raczyńskich. Wówczas stare dęby Lech, Czech i Ruś znalazły się w obrębie parku pałacowego pod troskliwą opieką ogrodników. Tytaj dotrwały do czasów Wiosny Ludów i były niemymi obserwatorami bohaterskiej walki powstańców wielkopolskich broniących Rogalina. Tutaj wreszcie doczekały się wyzwolenia w 1918 roku, gdy lud wielkopolski porwał za broń i przepędził precz zaborców. W czasie ostatniej okupacji wojennej pałac rogaliński stał się siedzibą Hitlerjugend. Obecnie w pałacu rogalińskim jest muzeum kultury polskiej, a prastare dęby należą do żywych pomników tysiąclecia państwa polskiego. Znają więc dęby rogalińskie całe dzieje narodu swego i jego tysiącletnią baśń ludową, a kto by chciał ją żywą usłyszeć, niech spocznie w pogodną noc świętojańską u stóp Lecha, Czecha i Rusa i wsłucha się pilnie w szum ich konarów i liści.
Следующая легенда будет связана с польской историей на ранних этапах формирования государства, и называется «O PIAŚCIE ORACZU I CUDOWNYCH WĘDROWCACH». |
Изучение иностранных языков - новое
- Cказка «Крёстный» (El señor padrino) на испанском языке онлайн, братья Гримм
- Cказка «Невеста разбойника» (La novia del bandolero) на испанском языке онлайн
- Сказка «Господин Корбес» (El señor Korbes) на испанском языке онлайн, братья Гримм
- Сказка «Волшебный столик, осёл и дубинка» (La mesa, el asno y el bastón maravillosos) на испанском языке
- Сказка «Портной на небе» (El sastre en el cielo) на испанском языке онлайн, братья Гримм
- Сказка «Умная Эльза» (Elsa la Lista) на испанском языке онлайн, братья Гримм
- Сказка «Три языка» (Las tres lenguas) на испанском языке онлайн, братья Гримм
- Сказка «Смышлёный Ганс» (Juan el listo) на испанском языке онлайн, братья Гримм
- Книга «Преступление и наказание» (Crimen y castigo) на испанском языке онлайн
- Книга «Человек-невидимка» (El hombre invisible) на испанском языке – читать онлайн
- Книга «Нетерпение сердца» (La impaciencia del corazón) на испанском языке онлайн, Стефан Цвейг
- Книга «Война миров» (La guerra de los mundos) на испанском языке – читать онлайн
- Книга «Зов предков» (La llamada de lo salvaje) на испанском языке онлайн, Джек Лондон
Уроки иностранных языков онлайн
Наиболее востребованные онлайн уроки
- Аудиал, визуал, кинестетик, дигитал (тест). Как определить доминирующий тип восприятия?
- Фильмы на польском языке с субтитрами (смотреть онлайн или скачать)
- Названия месяцев в польском языке. Даты на польском
- Род существительных в испанском языке
- Эллипсис в английском языке (примеры)
- Союзы в испанском языке (испанские союзы)
- Род существительных во французском языке
- Запятая в английском языке
- Фильмы на французском языке с субтитрами: смотреть онлайн или скачать
- Болонская система оценивания (баллы ECTS)
- Прошедшее совершенное время в испанском языке (Pretérito perfecto)
- Предлоги в английском языке (Prepositions)
- Английский для начинающих (Киев)
- Артикли в итальянском: определённые, неопределённые, частичные
- Глаголы в испанском языке (классификация)